Dr Jerzy Targalski: Francja chce od nas wyłącznie pieniędzy

Francja chce od nas pieniędzy […] Nie chcemy być przeciwwagą dla Stanów Zjednoczonych w Europie […] Jedyna różnica pomiędzy Francją a Niemcami jest taka, że to Francja chce doić a nie, żeby to Niemcy doiły […] Prezydent Macron mógłby nas pouczyć, jaką technikę pałowania sędziów stosować- dr Jerzy Targalski, politolog, historyk, publicysta, dla portalu Fronda.pl

Fronda.pl: Medialne przekazy potwierdzają, że wizyta prezydenta Emmanuela Macrona w Polsce to wizyta bardzo ważna, przełomowa w relacja polsko-francuskich, że mogą zostać podpisane bardzo ważne dwustronne porozumienia. Czy tak jest w istocie?

dr Jerzy Targalski, politolog, historyk: Jest to niewątpliwie przełomowa wizyta, ponieważ dotychczas prezydenta Macrona w Polsce nie było, więc w tym sensie tak. Jakieś umowy mogą być podpisane, aczkolwiek wątpię, żeby były te, na których zależy Francji. Francja chciałaby sprzedać technologie albo najlepiej całą elektrownie atomową i sprzedawać swoje uzbrojenie- mowa jest o okrętach podwodnych a najchętniej sprzedawałaby co się da. Chodzi też o ustalenie jakiejś współpracy z Polska, żeby zrównoważyć wpływy niemieckie, ale współpracy w ramach budowy państwa europejskiego, budowy europejskich sił zbrojnych, europejskiego przemysłu zbrojeniowego, itd. To wszystko jest niezgodne z naszymi interesami.

Jakimi dokładnie interesami? 

Francja chce po prostu pieniędzy. Trzeba zobaczyć co ma do zaoferowania. Francja uważa, że powinniśmy kupować we Francji, ponieważ Europa powinna być osobnym państwem i mocarstwem, a nie w Stanach Zjednoczonych. To jest niezgodne z naszym interesem i naszą polityką. Jedyny punkt, gdzie mamy wspólny interes to jest wspólna polityka rolna. Francja i Polska ma dopłaty do rolnictwa, i niewykluczone, że dopłaty się skończą. Moglibyśmy skorzystać jeszcze z TGV. Tak naprawdę to wszystko inne nas dzieli. My nie chcemy mieć ani armii europejskiej, ani być częścią państwa europejskiego, ani nie chcemy współpracować z Rosją na takich warunkach jak Francja, czyli naszym kosztem. 

Stałoby to w jawnej sprzeczności z naszymi dobrymi relacjami z USA. 

My nie chcemy być przeciwwagą dla Stanów Zjednoczonych- wprost przeciwnie. Zaraz po Brexicie jedynym sojusznikiem USA w Unii Europejskiej jest Polska i powinniśmy z tego wyciągnąć odpowiednie korzyści dla siebie. Francja chciałaby, żeby Polska nie przeszkadzała w budowie państwa unijnego, tylko żeby wsparła tę budowę i wsparła kierowniczą rolę Francji. Tak naprawdę państwo unijne jest rządzone przez Niemców, więc Francuzi chcą zrównoważyć wpływy niemieckie. Chcieliby jeszcze wysłać naszych żołnierzy do Afryki, co Sahelu nie wiadomo po co. Poza tym państwo europejskie ma zająć się klimatem, czyli kompletna aberracja. Chodzi o to, żeby nasza produkcja była absolutnie niekonkurencyjna, żebyśmy cały czas byli dojeni przez zachodnie koncerny, tyle że nie niemieckie ale francuskie. Jedyna różnica pomiędzy Francją a Niemcami jest taka, że to Francja chce doić a nie, żeby to Niemcy doiły. To tyle. Nie ma tu zbyt głębokiej wspólnoty interesów. 

To jest dosyć pesymistyczna konstatacja. Czy w relacjach polsko-francuskich pozytywny scenariusz jest możliwy?

Oczywiście. Gdyby zrezygnowała z państwa unijnego, to wtedy sytuacja całkowicie się zmienia. Wówczas wraca sytuacja z okresu międzywojennego, kiedy głównym sojusznikiem Polski w Europie była właśnie Francja, ponieważ obydwa państwa obawiały się rewanżyzmu niemieckiego. W tym wypadku nie chodziłoby o rewanżyzm tylko o ograniczenie wpływów gospodarczych i politycznych, ale wymagałoby to rezygnacji z tego projektu państwa unijnego. Ja tu nie widzę żadnych możliwości porozumienia. Jeżeli chodzi o sprawy praworządności, które są takim instrumentem zniewolenia Polski i wymuszenia posłuszeństwa, to jedyną rzeczą którą prezydent Macron mógłby nam powiedzieć, to pouczyć nas jaką technikę pałowania sędziów stosować, bo on jest w tym specjalistą.

Wizyta prezydenta Macrona wydaje się być spóźniona zarówno w kontekście zakupu sprzętu wojskowego z uwagi na podpisanie umowy na amerykańskie F-35 jak i budowę elektrowni atomowych, mając na uwadze wizytę premiera Morawieckiego w Japonii. Na jakich polach moglibyśmy zawiązać sojusze z Francją? 

Nie mamy i nie będziemy mieli wojny z Niemcami- tu nie chodzi o sojusz wojenny. Tu chodzi o sojusz polityczno-gospodarczy. Francja rzeczywiście ma technologię budowy elektrowni atomowych, ale przecież my właśnie, jak zrozumiałem, porozumieliśmy się z Japończykami, którzy mają zainwestować w Polsce miliard dolarów i przekazać nam technologię jądrową. Ale nie mamy żadnych wspólnych interesów strategicznych, ponieważ Francja chce zbudować zcentralizowane państwo unijne i my mamy odgrywać rolę podnóżka Francji, żeby Francja była nieco silniejsza w stosunku do Niemców. I tylko tyle. Francja musiałaby zrezygnować z budowy państwa unijnego. Ożywienie Trójkąta Weimarskiego oznacza, że Polska będzie pod naciskiem dwóch państw: Niemiec i Francji- gdyby nacisk niemiecki nie wystarczał, to będzie jeszcze nacisk Francuski. 

Po co w takim razie prezydent Macron przyjechał do Polski? 

Pewnie podpiszemy jakieś umowy, ale one będą bez znaczenia. Macron postanowi przyjechać i przywołać Polskę do porządku, ale nie ma żadnych narzędzi. Jedyne narzędzia to są instancje unijne, a one i tak naciskają na Polskę na polecenie Berlina. Ja tu nie mówię dekoracjach, bo dekoracje oczywiście będą- ja mówię o istocie sprawy. Jedyne czego prezydent Macron chce, to żebyśmy wydawali swoje pieniądze we Francji, a oni w nagrodę będą nas atakowali. 

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 05.02.2020 r.