Janusz Szewczak: Piękno jest darem od Pana Boga a nie od sztucznej inteligencji

Brzydota wygrywa, kroczy środkiem drogi cywilizacyjnej i święci triumfy (…) Przestały obowiązywać jakiekolwiek bariery, granice, nakazy i kanony estetyczne (…) Żyjemy w świecie, w którym można zakwestionować każdy autorytet, każdą świętość, każdą wartość (…) Dziś strach powiedzieć kobiecie, że jest piękna, ponieważ można narazić się na poważne konsekwencje prawne – Janusz Szewczak, prawnik, ekonomista, publicysta, pisarz, autor licznych książek odnoszących się do stanu współczesnej cywilizacji zachodniej.

wŁaskarzewie.pl: Najnowsza pana książka nosi tytuł Piękno zdeptane, kult brzydoty. Skąd przekonanie, że mamy do czynienia z kultem a nie np. z chwilowym trendem, modą na brzydotę?

Janusz Szewczak: Dlatego, że jest to już pewien system. Nie są to tylko zdarzenia, skandale, które zawsze były na świecie, zarówno w sztuce, w kulturze, jak i w innych dziedzinach życia. To jest pewien system oparty o brzydkie ideologie, brzydkie myśli, brzydkie postawy. System oparty o antywartości.  

To brzydki język, używany przez profesorów wyższych uczelni, przez polityków, artystów, że wspomnę tu pana Seweryna, panią Jandę, czy przez promowaną sztukę, choćby filmy pani Agnieszki Holland. Ale nie tylko. To są dosyć powszechne, bardzo liczne inscenizacje na deskach teatrów, opery. Zjawisko to dotyczy również seansów patostreamerów w mediach społecznościowych.

Jest to cały system udowadniający, że to co brzydkie ma być teraz piękne. Natomiast to, co było piękne w rozumieniu klasycznym, kultury łacińskiej, chrześcijańskiej, ma być teraz brzydkie.

Są to jednak jedynie symptomy, wskaźniki, wypowiedzi publiczne i artystyczne, filmy, przedstawienia teatralne. Co, poza powyższymi symptomami, może świadczyć o tym, że mamy do czynienia z systemem, czyli ze zorganizowanym, świadomym, zaplanowanym, być może skodyfikowanym działaniem na szeroką skalę?

Gdyby to była tylko moda, to moglibyśmy się czuć znacznie bardziej bezpiecznie. W dzisiejszym świecie nie stawia się wymagań, aby funkcjonować nie tylko godnie i mądrze, ale żeby funkcjonować w sposób estetyczny. Nie trzeba poszukiwać ani dobra, ani prawdy, tym bardziej nie trzeba poszukiwać piękna.

Przestały obowiązywać jakiekolwiek bariery, granice, nakazy, zobowiązania i kanony estetyczne. Skoro nie ma tych kanonów, skoro nie ma wzorców piękna, to w to miejsce wchodzą wzorce brzydoty. Dookoła nas jest coraz bardziej brzydko, byle jak, coraz bardziej chamsko, wulgarnie, bełkotliwie.

Dlaczego decydenci zgadzają się na obecność nieprzebranych pokładów brzydoty w przestrzeni publicznej, w mediach, w kulturze, w sztuce?

Być może ci ludzie mają bardzo brzydkie wnętrza – brzydkie myśli, brzydkie sumienia. Niekoniecznie kierują się odruchami serca, poczuciem dobrego smaku, ponieważ tak zostali ukształtowani. Młode pokolenie ma ogromne trudności, żeby odróżnić to co jest piękne od tego co jest po prostu brzydkie. Kto ma ich tego nauczyć?

Może dzieje się tak dlatego, że dążenie do piękna jest bardziej wymagające, trudniejsze niż odniesienia i posługiwanie się brzydotą?  

Zdecydowanie tak. Pięknu z reguły towarzyszy dobro, prawda, miłość, solidarność, sprawiedliwość, uczciwość, delikatność. Te cechy nie są dziś na topie. Niektórzy już nie pamiętają o klasycznych kanonach piękna. Tym bardziej rzadko kto chce do tych kanonów równać – raczej się od nich oddalamy. Tam gdzie piękno słabnie, tam niewątpliwie brzydota zaczyna triumfować.

Dawniej piękno było powszechnie obecne w sztuce, modzie, języku, kulturze, w zachowaniu ludzie. Dziś znika z naszego życia.

Skąd mamy wiedzieć, co jest piękne?

Cechy konstytutywne, definicje obydwu biegunów estetycznych – piękna i brzydoty – formułowali już starożytni. Zawsze jednak była to kwestia subiektywna, kwestia indywidualnego gustu, smaku, pewnego wyrobienia i kodu kulturowego. Pozostaje pytanie: czy coś jest piękne, bo się nam podoba, czy podoba się nam, bo jest piękne?

Dziś funkcjonuje cały system antykultury, który piękna nie widzi. Boi się prawdy, boi się miłości, co umacnia pozycje brzydoty. Żyjemy w świecie, w którym można zakwestionować każdy autorytet, każdą świętość, każdą wartość, kiedy w miejsce cywilizacji życia można promować cywilizację śmierci. Odbywa się to w sposób wyjątkowo nachalny. Trudno uznać, że eutanazja, zabijanie słabszych, chorych, starszych, eksperymenty i manipulacje genetyczne są czymś pięknym.

Wielkie zasługi w ocenie tego co jest etyczne ale i estetyczne, miał i ma św. Jan Paweł II, który mówił, że piękno jest imieniem Pana Boga. Mówił też do artystów, że ich talent jest darem od Pana Boga. Od Pana Boga a nie od sztucznej inteligencji.

Dawniej piękne umysły tworzyły piękne dzieła. Ponad 500 lat temu młody Michał Anioł potrafił tworzyć przepiękne rzeźby w marmurze, choćby Pietę, które pomimo upływu setek lat są podziwiane do dziś.

Twórcy, rzeźbiarze, malarze renesansu mieli mecenasów finansujących ich twórczość. Być może współcześni artyści tworzą „brzydkie dzieła”, ponieważ takie jest zapotrzebowanie obecnych mecenasów sztuki?

Dokładnie tak jest. Dlatego właśnie brzydota wygrywa, kroczy środkiem drogi cywilizacyjnej i święci triumfy.  Pod przykrywką sztuki można dziś każdego upodlić, wszystko obrzydzić, powołując się wyłącznie na swobodę wypowiedzi twórczej czy źle pojmowaną tolerancję.

Brzydkie słowa, brzydkie myśli, brzydkie czyny brzydkich ludzi o brzydkich sercach i sumieniach bardzo dobrze się dziś sprzedają. Są to często miliony dolarów za obrazy,  których nikt nie rozumie i nie widzi w nich niczego  szczególnego.

Jaki wpływ powyższe procesy mogą mieć na przyszłość naszej szeroko pojętej kultury i cywilizacji?  

Konsekwencję są wyjątkowo negatywne. I będą jeszcze bardziej złowrogie. Proszę popatrzeć na dzisiejsze elity czy pseudoelity, które szczególnie wulgarnie obchodzą się z naszą wiarą, tradycją, kulturą, z naszymi wartościami. Usilnie promuje się wszelkie możliwe obrzydliwości, kłamstwa, pogardę wobec tego, co jednak trwało wieki, co cieszyło ludzkie serca i umysły przez pokolenia.  

Dziś w miejscach kultury promuje się prymitywne, obrzydliwe wręcz eksponaty, choćby męskiego pisuaru na wystawie w Nowym Jorku, czy banana przyklejonego do ściany jako dzieła sztuki. Gdzie tu piękno?

W Boskiej komedii Dantego nawet piekło było piękne. Dzisiejsi literaci opisując Raj robią to w sposób wyjątkowo obrzydliwy. Przestało się mówić o sztukach pięknych. Dziś mówi się już tylko o sztuce.

Gdzie podziała się piękna płeć? Skoro mamy ponad 50 rodzajów płci, to która jest piękna? Dziś strach powiedzieć kobiecie, że jest piękna, ponieważ można narazić się na poważne konsekwencje prawne.

Dziś strach powiedzieć do kobiety, że jest kobietą…

Na pewno. Choć gdy oglądamy obrazy Sandro Botticellego czy dzieła Henryka Siemiradzkiego, to tam widzimy piękno. Potrafimy to piękno ewidentnie ocenić i stwierdzić: to jest piękne!  

Dziękuję za rozmowę.

Foto: Wydawnictwo Biały Kruk