Ryszard Czarnecki: Wybory odbędą się w maju
Polska znalazła się w gronie krajów, które zdecydowały się nie zawieszać demokracji […] Gra opozycji na przełożenie wyborów jest rozpaczliwą ucieczką od wyborczej klęski w maju […] Państwo polskie powinno skupić się w tej chwili na ratowaniu polskich firm – mówi Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości dla portalu Fronda.pl.
Fronda.pl: Czy wybory prezydenckie odbędą się w tym roku a jeżeli tak, to kiedy?Ryszard Czarnecki, europoseł PiS:
Sejm zdecydował, że zgodnie z wcześniejszą decyzją marszałek Sejmu wybory odbędą się w maju i będą to wybory korespondencyjne aby ułatwić obywatelom głosowanie w sytuacji pandemii. Będzie to bardzo trudna operacja, chociaż ci wszyscy, którzy od lat krzyczą „Konstytucja! Konstytucja!” teraz nagle domagają się jej pogwałcenia chcąc przesunąć wybory. Jednocześnie odmawiają współpracy przy projektach, dotyczących przesunięcia wyborów o dwa lata i uczynienie jednej 7-letniej kadencji dla prezydenta Dudy. Wyszła hipokryzja opozycji, która nie jest w stanie pogodzić się z tym, że to Konstytucja narzuca wybory w maju i nie ma żadnych formalno-prawnych podstaw, żeby je przełożyć.
Jako człowiek, który jest długo w polityce rozumiem polityczne intencje opozycji, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że do wyborów pozostał miesiąc, kandydaci opozycji mają poparcie bardzo małe, a jedyna teoretyczna alternatywa dla prezydenta Dudy, czyli kandydatka Platformy Obywatelskiej, pani Kidawa-Błońska w sondażach leci na łeb, na szyję, w jednym przegrywając nawet z Kosiniakiem-Kamyszem, który początkowo miał 3 razy mniejsze poparcie i niż ona.
Nic dziwnego, że Platforma tak rozpaczliwie nalega na przełożenie wyborów, ponieważ wie, że w tym wyborach czeka ją klęska.
Dotychczasowe doświadczenia potwierdzają, że konstruktywna współpraca z partiami opozycyjnym na każdym niemal polu jest bardzo trudna czy wręcz niemożliwa. Jednak istnieją konkretne wymagania prawne oraz oczekiwania społeczne co do zagwarantowania ciągłości władzy na urzędzie Prezydenta RP. Czy uda się wybory przeprowadzić w maju?
Bardzo chciałbym, żeby były to normalne wybory, z długimi kolejkami do lokali wyborczych, które świadczyłyby o tym, że nowy prezydent, a raczej nowy-stary prezydent ma silny mandat demokratyczny. Ale takich wyborów niestety nie może być w sytuacji pandemii. Polska wychodzi absolutnie obronną ręką w wojnie z koronawirusem na tle innych państw europejskich i pozaeuropejskich, jednak mamy już około 5.000 zarażonych i ponad 130 osób zmarłych. Takich przypadków będzie więcej. W tej sytuacji wybory korespondencyjne wydają się optymalną metodą. Są też próbą połączenia zachowania bezpieczeństwa i nienarażania życia i zdrowia obywateli, a z drugiej strony przestrzegania terminu wyborów zgodnie z ustawą zasadniczą.
Byliśmy gotowi przesunąć wybory termin wyborów, gdyby była tak większość, ale opozycja tego nie chciała. Skoro tak, to pozostały wybory korespondencyjne, które będą pierwszy raz w Polsce. Na pewno będzie to sytuacja wyzwania organizacyjnego, technicznego, administracyjnego. Jednak takie wybory funkcjonują w innych krajach- np. za tydzień odbędą się po części wybory w Korei Południowej; mamy też takie wybory w Niemczech i Szwajcarii, gdzie ponad jedna czwarta Niemców w wyborach do Bundestagu głosowała korespondencyjnie, w Bawarii była to jedna trzecia.
Na stole leży nadal propozycja wicepremiera Gowina dotycząca zmiany Konstytucji i przeprowadzenia wyborów za dwa lata. Czy jest to pomysł realny, możliwy obecnie do zrealizowania?
Do wczoraj myśleliśmy, że nie należy tego wykluczać. Po wczorajszym dniu widać, że opozycja bardzo dużo mówi o przesunięciu wyborów, a gdy miała taką możliwość to ją odrzuciła. Opozycja takiego rozwiązania nie chce.
Polska w czasie tak trudnej sytuacji jak pandemia mogłaby zostać pozbawiona głowy państwa.Wybory w maju będą sygnałem normalności i stabilności polskiego systemu politycznego i polskiego państwa. Zwracam uwagę, że już w czasie pandemii wybory odbywały się w Bawarii, odbędą się w Szwajcarii i w Korei Południowej. Polska znalazła się w gronie krajów, które zdecydowały się nie zawieszać demokracji.
Paradoksem jest to, że opozycja, która tyle mówi o Konstytucji nie chce jej respektować gdy chodzi o termin wyborów. Tyle mówi o obronie demokracji a gdy przychodzi do demokratycznych wyborów, to chce je opóźniać, bo wie, że nie ma w nich szans. Jestem głęboko przekonany, że sytuacja, w której w Polsce jest mniej osób zarażonych i ofiar śmiertelnych niż w Niemczech, Korei Południowej i Szwajcarii, tam gdzie wybory były lub się odbędą, a w Polsce wybory byłyby przełożone, byłby to niedobry sygnał o swego rodzaju abdykacji państwa. W wymiarze międzynarodowym jest to sygnał dobry.
Gra opozycji na przełożenie wyborów jest rozpaczliwą ucieczką od wyborczej klęski w maju.
Dlaczego opozycja z uporem lepszej sprawy forsuje przesunięcie wyborów w następstwie wprowadzenia jednego ze stanów wyjątkowych? Czy może tu chodzić o potencjalne odszkodowania jakie budżet państwa musiałby wypłacić korporacjom w przypadku wprowadzenia takiego rozwiązania? Takie odszkodowania mogłyby zrujnować budżet państwa a potem pokolenia Polaków musiałyby spłacać te długi- mówił o tym wicepremier Gowin.
Nie wiem w co gra opozycja. Być może w to, że potem będzie oskarżać, że wprowadzili stan wyjątkowy i ogranicza prawa obywatelskie. Konsekwencją wprowadzenie stanu wyjątkowego mogą być znaczące środki wypłacane także różnym firmom i korporacjom międzynarodowym, co oczywiście ucieszyłoby te podmioty. Jednak państwo polskie powinno skupić się w tej chwili na ratowaniu polskich firm, zwłaszcza małych i średnich firm, w tym firm rodzinnych, bo tych jest najwięcej. I one się z Polski nie wyniosą- one nie transferują środków za granicę, one nie płaca podatków w rajach podatkowych- to są płatnicy do polskiego budżetu, którzy z żadnych ulg nie korzystają.
Zamiast wypłacać takie czy inne odszkodowania różnym „wielkim” lepiej bez stanu wyjątkowego skupić się na pomocy mniejszym polskim firmom.
Co w dłuższej perspektywie może oznaczać dla Zjednoczonej Prawicy odejście wicepremiera Gowina z rządu?
Myślę, że w wyniku wyraźnego osłabienia jego formacji, nawet jeżeli pani Emilewicz będzie wicepremierem, może z czasem okazać się, że część posłów z formacji Jarosława Gowina będzie ciążyć do Prawa i Sprawiedliwości. Tego nie wiemy, jednak nie wykluczałbym tego, chociaż żadnych kroków w tym kierunku nie robimy. Natomiast wśród koalicjantów zyskał Zbigniew Ziobro, który pokazał absolutną lojalność, co wzbudziło szacunek również u naszych wyborców.
Czy posunięcie wicepremiera Gowina nie jest swego rodzaju politycznym gambitem, w ramach którego zamiast negocjować z opozycją poparcie dla zmian Konstytucji, będzie próbował zyskać poparcie dla nowego gabinetu rządowego, na którego czele będzie chciał stanąć sam z teką premiera?
Nie wiem jaki jest plan polityczny Jarosława Gowina, ale z tego co wiem większość jego posłów zagłosowało z Prawem i Sprawiedliwością za wyborami korespondencyjnymi. Oznacza to, że wicepremier Gowin może liczyć na jedną trzecią swojego ugrupowania- to niewiele. Jeśli miał jakiś pomysł polityczny to wystartował z dużym falstartem.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad został pierwotnie opublikowany w portalu Fronda.pl w dniu 09.04.2020 r.