Senator Marek Pęk: Senat kontraktowy będzie wprowadzał chaos

„Trudno wyobrazić sobie, że nagle marszałek Grodzki stanie się politykiem formatu europejskiego czy światowego […] Następnym krokiem po przejęciu Senatu może być rozhuśtanie emocji, utrudnienie rządzenia, utrudnienie tworzenia nowych ustaw […] Senat powinien w tym momencie robić swoje, czyli rozpatrywać w odpowiednich terminach ustawy, które spływają z Sejmu”- senator Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Senatu IX kadencji Marek Pęk w specjalnym wywiadzie dla portalu Fronda.pl.Fronda.pl: Nowo wybrany marszałek Senatu oświadczył w swoim pierwszym wystąpieniu, że „Senat jest emanacją Narodu”, czyli że reprezentuje Naród, że jest ostoją demokracji. Takich głosów ze strony totalnej opozycji nie ma w odniesieniu do Sejmu. Czy Sejm RP, gdzie Zjednoczona Prawica ma większość, „emanacją Narodu” i ostoją demokracji już nie jest?

Marek Pęk, senator PiS: To są chwyty polityczne, propagandowe, które maja stworzyć wrażenie, że tam gdzie większość zdobywa obecna sejmowa opozycja, czyli np. w Senacie, to jest jakaś „lepsza demokracja”, a w Sejmie, ponieważ rządzi samodzielnie Prawo i Sprawiedliwość to demokracja jest jakaś „gorsza”. To jest oczywiście manipulacja, to jest nadużycie. Trzeba też zachować pewne proporcje. Jeśli popatrzymy na komitety wyborcze, to Prawo i Sprawiedliwość wygrało również wybory w Senacie- niestety nie udało się nam uzyskać samodzielnej większości i nie udało nam się stworzyć większości koalicyjnej w tym krótkim czasie po wyborach.

Jednak w tym momencie nie stawiałbym sceny politycznej na głowie w ten sposób żeby w systemie władzy ustawodawczej wyróżniać Senat, który ma taką pozycję konstytucyjną, że zawsze będzie nieco w cieniu Sejmu. To Sejm powołuje i kontroluje rząd, i tworzy prawo, które dopiero w sensie wtórnym trafia do Senatu. To w żaden sposób się nie zmienia- rządzi Prawo i Sprawiedliwość, które po raz kolejny wyłoniło samodzielnie rząd. Senat powinien w tym momencie robić swoje, czyli rozpatrywać w odpowiednich terminach ustawy, które spływają do niego z Sejmu.

Jednak pojawiły się sygnały, że pozycja marszałka Senatu, czyli trzeciej osoby w państwie, będzie wykorzystywana w kreowaniu samoistnej polityki zagranicznej, do czego mają posłużyć przepisy m.in. o opiece Senatu nad Polonią. Już zostały zapowiedziane wizyty marszałka Grodzkiego w Stanach Zjednoczonych i Brukseli. Czy może tu dochodzić do nadużyć w wykorzystywaniu sprawowanej funkcji?

Już pierwsze dni po wyborach wskazują, że postać marszałka Senatu będzie absolutnie priorytetowa. Dla mnie jest to jeszcze jednak pewna niewiadoma. Pan marszałek Grodzki w poprzedniej kadencji jako senator nie był jakąś szczególnie wyróżniającą się postacią. Teraz też trudno mi wyobrazić sobie, że nagle stanie się jakimś politykiem formatu europejskiego czy światowego. Jego orędzie pokazuje, że więcej jest tam teatru, min pełnych patosu niż czegoś odkrywczego.

To prawda. Wygłoszone przez pana marszałka Grodzkiego orędzie może kojarzyć się z orędziem, jakie cztery lata temu wygłosił ówczesny samozwańczy kandydat na premiera i przywódcę kraju lider partii Nowoczesna Ryszard Petru. Jednak obecnie mamy do czynienia marszałkiem izby wyższej polskiego parlamentu. Z drugiej strony przedstawiciel trzeciej władzy, pani prezes Małgorzata Gersdorf od wielu miesięcy zdaje się prowadzić oderwaną od polityki polskiego rządu i prezydenta RP politykę zagraniczną, które są dla polskiego państwa niezwykle kosztowne wizerunkowo.

Cały pomysł paktu senackiego jest wpisany w szerszą koncepcję. Następnym krokiem po przejęciu Senatu może być rozhuśtanie emocji, utrudnienie rządzenia, utrudnienie tworzenia nowych ustaw czyli realizacji programu przez większość rządową, doprowadzenie do działań destabilizujących i zachwianie spójności polityki państwa.
Jeżeli za rządem nie stoi większość w Senacie, wówczas powstaje chaos: np. co innego będzie mówiła na arenie międzynarodowej pani marszałek Witek, a zupełnie co innego o tych samych przepisach, o tych ustawach będzie mówił marszałek Senatu. Tu trzeba będzie się odwołać do mądrości i uczciwości polityków zachodnich.

Obecna sytuacja, ponieważ pojawia się po raz pierwszy, jest dla nas nadal pewną zagadką. Co byłoby najbardziej niebezpieczne to doprowadzenie do chaosu, czyli wytworzenie przeświadczenia, że jest jakiś dwugłos władzy w Polsce. Władza ustawodawcza powinna być jednolita w tym sensie, że powinna realizować politykę, którą realizuje rząd. Projekty ustaw w Senacie powinny liczyć na dopracowanie a nie na ich obalanie albo wywracanie do góry nogami. To budziłoby wiele problemów. Również opinia publiczna mogłaby by się czuć zdezorientowana, że w Polsce panuje chaos. Dlatego przestrzegałbym obecnego marszałka i obecną większość w Senacie żeby w sposób cyniczny nie doprowadzili do kryzysu.

Jednak nie przeceniam możliwości marszałka Senatu. Jeżeli mówimy o tym, że izba wyższa opiekuje się Polakami za granicą, to z tego w żadnym stopniu nie wynika jakaś konstytucyjna kompetencja do prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej- to jest absolutnie nadinterpretacja konstytucyjna. To, że Senat ma pewne środki płynące z budżetu np. na pomoc Polakom na Wschodzie, to jeszcze nie znaczy, że wyznacza kierunki polityki międzynarodowej czy zagranicznej. Te kierunki wyznacza rząd wspólne z prezydentem. Tu rola Senatu jest wpisana w konstytucję.

Obserwując doświadczenia ostatnich czterech lat trudno jest liczyć na rozsądek i poczucie przyzwoitości zarówno polityków europejskich obecnego establishmentu, jak i polityków totalnej opozycji. Z drugiej strony słyszeliśmy ze strony sędziów, że wystarczy pewne rozwiązania „wyinterpretować” z Konstytucji- za chwilę może się okazać, że marszałek Senatu ma większe prerogatywy w prowadzeniu polityki zagranicznej niż prezydent RP. Czy Prawo i Sprawiedliwość będzie podejmowało próby zmiany większości senackiej i zmiany marszałka?

Będziemy obserwować sytuację. Były już zapowiedzi o zmianie regulaminu Senatu tak, żeby uniemożliwić zmianę obecnego marszałka Senatu poprzez podwyższenie niezbędnej do tego większości kwalifikowanej. To już jest niebezpieczny precedens. Jest to niedopuszczalne również z tego względu, że obecna większość, która stoi za marszałkiem jest bardzo krucha- po pierwsze krucha matematycznie, bo jest to 51 senatorów do 48, a po drugie nie jest to jeden klub parlamentarny, jeden komitet wyborczy, więc tutaj podziały mogą się jeszcze ujawnić.
Cezurą czasową, która może być testem całej tej koncepcji to są bez wątpienia wybory prezydenckie. Ciekawie mogłoby to wyglądać, gdyby marszałek Grodzki okazał się kandydatem opozycji na urząd prezydenta. Jednak wtedy wszyscy by widzieli, że cała ta zabawa jest czysto instrumentalna i że tu chodzi o obalenie rządów Prawa i Sprawiedliwości i prezydenta Dudy, a nie o to, żeby poprawiać prawo, albo tworzyć lepszą jakość w polskiej demokracji.

Jeżeli dojdzie do jakichś skandalicznych zachowań lub nieuprawnionego rozszerzania kompetencji przez Senat czy marszałka, to w pewnym momencie wkroczy Trybunał Konstytucyjny, który takie spory kompetencyjne w polskim systemie prawnym rozstrzyga.

Po wyborze senatora Tomasza Grodzkiego na marszałka izby wyższej odwołał się on do symboliki i gestu premiera Tadeusza Mazowieckiego z 1989 r. Mówił też o zwycięstwie demokracji, o tym, że to Naród zdecydował i wybrał. W czerwcu ’89 roku również dominowała podobna narracja, chociaż nie mieliśmy do czynienia z wolnymi wyborami tylko z Sejmem kontraktowym. Czy biorąc pod uwagę kto dziś tworzy większość senacką i kogo Platforma Europejska wprowadza znów na polskie i europejskie salony polityczne, możemy mówić o „kontraktowym Senacie”?

Można wysnuć takie analogie. Jest takie pojęcie dobrze znane z historii, które dobrze to zjawisko opisuje a mianowicie „restauracja”, czyli przywrócenie dawnego ładu, dawnego porządku. Głównie o to chodzi. Wielkie słowa o „wolności”, o „demokracji” są traktowane bardzo instrumentalnie, to znaczy: wtedy jest prawdziwa demokracja, wtedy jest praworządność, kiedy rządzi Platforma Obywatelska i wszystkie te przybudówki. Natomiast kiedy inna jest wola Narodu, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość wtedy ta demokracja jest jakaś gorsza, jest jakaś przypadkowa jest tymczasowa.

Tylko jedno wiemy do tej pory zarówno o „pakcie senackim” z okresu kampanii wyborczej, jak i o dzisiejszej większości, która stoi za marszałkiem Grodzkim: łączył ich anty-PiS oraz idea „odbicia” Senatu. Natomiast nadal nic nie wiemy o kwestiach programowych, ideowych, merytorycznych. Na razie są tylko wielkie słowa i nic poza tym.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad został pierwotnie opublikowany w portalu Fronda.pl w dniu 18.11.2019 r.