Minister Marek Suski: To najsilniejsze listy jakie widziałem

„To jest przegląd pokoleniowy, przegląd zawodów, przegląd różnych doświadczeń […] Jeżeli na listy bierze się celebrytów, sportowców, hejterów, kabareciarzy, to później ludzie odbierają to w taki sposób, że mamy niepoważnych rządzących […] Współczesna Platforma to partia ludzi schodzących ze sceny politycznej”- minister Marek Suski- szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów dla portalu Fronda.pl.

Fronda.pl: Jednym z elementów narracji totalnej opozycji były opowieści o „krótkiej ławce” polityków i ekspertów Prawa i Sprawiedliwości. Przyglądając się listom kandydatów PiS do Sejmu i Senatu możemy odnieść wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. Jak pan minister ocenia zaprezentowane w ostatnich dniach listy wyborcze Zjednoczonej Prawicy?

Minister Marek Suski: Oceniam je bardzo wysoko. To są najsilniejsze listy do Sejmu i Senatu jakie kiedykolwiek widziałem. To jest około 1000 osób jakie z naszych list startuje. Są to fachowcy, ludzie z doświadczeniem, niektórzy bardzo młodzi ludzie, bo mamy dwudziestokilkulatków, ale już będących na przykład radnymi z doświadczeniem w pracy społecznej. Jest to przegląd pokoleniowy, przegląd zawodów, przegląd różnych doświadczeń. Mamy posłów, senatorów, radnych sejmikowych, radnych powiatowych, gminnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast- jest to bardzo ciekawa paleta różnych osób. Gdy przedstawiłem chociażby naszą listę w okręgu radomskim nr 17, to nawet prezydent z Platformy Obywatelskiej pogratulował mi silnej listy- jeśli porównywać z ich listą to jest rzeczywiście przepaść.

Na listach PiS jest mieszanka doświadczenia, ludzi znanych oraz młodości- ludzi stosunkowo nowych w polityce, którzy jednak dali się już poznać wyborcom. Z drugiej strony jest dosyć silna reprezentacja działaczy samorządowych, czyli to, co miało być atutem opozycji. Okazuje się, na listach Zjednoczonej Prawicy jest silna reprezentacja środowisk samorządowców.

Opozycja bardzo często chwiali się tym co my mamy, a potem się okazuje, że ich zapowiedzi są raczej mizerne. Nie znam wszystkich list Platformy w całym kraju, ale u mnie na liście są wójtowie, burmistrzowie, a na liście PO zauważyłem byłych burmistrzów, przegranych, którzy zostali negatywnie ocenieni przez wyborców, tak jak byli burmistrzowie Kozienic czy Białobrzegów. Z takich list nie da się wykrzesać zbyt wiele. I to jest współczesna Platforma- partia ludzi schodzących ze sceny politycznej.

W szeregach opozycji mamy do czynienia z zadziwiającymi posunięciami personalnymi. Na samym starcie kampanii ze sztabu Platformy odeszła pani Zdanowska- prezydent Łodzi. O czym to świadczy?

W wyborach miał też startować prezydent Rzeszowa- odmówił, i jeszcze ileś tam osób, tych właśnie samorządowców, na których oni liczyli- wielu z nich po prostu odmówiło startu z list tak zwanej Koalicji Obywatelskiej.

Poza samorządowcami, na drugi plan zszedł również szef kampanii Platformy, poseł Brejza, który ma kandydować do Senatu. Co takiego mogło się stać?

Nie wiem jakie były powody takiego potraktowania wielu działaczy Platformy Obywatelskiej- wielu ludzi sami utrącili, a niektóre struktury lokalne potraktowali jak kolonie. Są takie wypowiedzi przedstawicieli Platformy w Radomiu, gdzie okazuje się, że „jedynką” będzie „spadochroniarz”, czyli pani Kluzik-Rostkowska do Sejmu, a do Senatu również będzie osoba spoza lokalnych struktur. Lokalne struktury zostały sprowadzone tylko do roli dostarczycieli pracy. Ich listy zostały przejęte przez centrale z Warszawy, która im zafundowała, w gruncie rzeczy, likwidację tejże lokalnej struktury.

To są działania, które są schyłkowe, samobójcze. To akurat mnie nie martwi, bo partia która dzisiaj krytykuje wszystko w czambuł, kiedy sama rządziła, to niemalże doprowadziła do upadku Polski.

Jednak listom kandydatów Platformy Obywatelskiej nie można odmówić oryginalności. Na liście warszawskiej znalazła się performerka i hejterka Klaudia Jachira, która już zadeklarowała, że w Sejmie chciałaby robić to samo co robi obecnie w internecie. Czy tak ma wyglądać silna reprezentacja poważnej partii politycznej?

To jest właśnie zaprzeczenie polityki. Może niektórym się wydaje, że to jest coś niepoważnego, ale polityka, wbrew pozorom, to jest bardzo poważna sprawa. To jest wzięcie odpowiedzialności za losy całego narodu. Nie można traktować tego kabareciarsko, rzucać bucikami dziecięcymi w lidera opozycji, czy robić jakieś występy, śpiewy po nocy, parafrazy piosenek „Znowu z puczem mi nie wyszło”, albo blokować mównicę, żeby nie można było uchwalić budżetu.

To wszystko jest niepoważne. Politycy czy rządzą, czy są w opozycji powinny poważnie traktować swoją rolę. Oczywiście kiedy rządzą, to ze zdwojoną powagą i troską powinni podchodzić do podejmowanych decyzji. Również opozycja powinna poważnie podchodzić do swojej roli. Proponowanie różnych rozwiązań, lepszych pomysłów, niż ci którzy rządzą, to jest rola opozycji, która coś wnosi. Jeżeli słyszymy, że to ma być kabaret, że to mają być wygłupy, jakieś zachowania nie licujące z powagą polityki, to jest to brnięcie w kierunku zatracenia podstawowej roli, do jakiej zobowiązują się ludzie idąc do polityki- czyli roli służby swojemu społeczeństwu, swojemu krajowi. Jeżeli na listy bierze się celebrytów, sportowców, hejterów, kabareciarzy, to później ludzie odbierają to w taki sposób, że mamy niepoważnych rządzących. Ocena tych wygłupów bezzasadnie spada również na tych, którzy chcą poważnie podchodzić do polityki.

Przysłuchując się przekazom polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy mówią o rosnącej gospodarce, o realizowanych programach społecznych i socjalnych, o kwestiach obronności i bezpieczeństwa, a z drugiej strony sygnałom płynącym z opozycji, która nieustannie szuka taniej sensacji, wydaje się, że obydwie strony mówią dwoma różnymi językami. W jaki sposób rozmawiać z taką opozycją?

Nie można rozmawiać, bo to nie jest rozmowa. Jeżeli my przedstawiamy jakiś konkretny projekt, który opozycji się nie podoba, a opozycja ma prawo być krytyczna, zamiast zgłaszać jakieś poprawki, to rzuca się krzesłami, papierami, i próbuje się stołem prezydialnym docisnąć prezydium komisji do ściany, a jakaś pani poseł, dla zabawy, gasi światło na sali obrad komisji. Moja małżonka, która jest nauczycielką przedszkolną, kiedy to oglądała powiedziała, że jej dzieci w przedszkolu lepiej się zachowują niż ta opozycja. To pokazuje, że tam nie ma myślenia o tym, co można zrobić, co poprawić, tylko jest negacja, która jest karykaturą zachowań parlamentarnych. U nich nie ma powagi. To jest niestety bardzo złe, szkodzące Polsce. My przyszliśmy do Sejmu, żeby pracować, a nie żeby urządzać sobie niepoważne zabawy. O tym również opozycja powinna pamiętać.

W mediach pojawiły się informacje, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza przeprowadzić konwencję przedwyborczą w każdym województwie, czyli 16 konwencji przed 13 października. Właśnie zakończył się wakacyjny cykl spotkań z Polakami pod hasłem „Pikników rodzinnych”. Czy liderzy Zjednoczonej Prawicy wytrzymają kondycyjnie takie tempo kampanii?

Konwencje na pewno będą, nie wiadomo jeszcze czy będzie ich 16. To jest bardzo krótka kampania ale damy radę. Jeśli chodzi o spotkania z wyborcami, to po takich spotkaniach sił przybywa- czujemy się silniejsi siłą naszych obywateli, którzy zagrzewają nas do walki. Mówią: „nie dajcie Polski tym…” i tu dodają różne słowa, których powtórzyć się nie da. Rzeczywiście odbiór działań rządu jest pozytywny i to nam dodaje siły, bo widzimy sens pracy, więc kondycyjnie wytrzymamy. I będziemy kontynuować dobre zmiany dla Polski.

Dziękuję za rozmowę.

Foto: Fronda.pl

Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 22.08.2019 r.