Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: To walka nie ,,o prawa”, to walka z cywilizacją!

„Nie są znane żadne naruszenia praw mniejszości w Polsce, dlatego karmi się nas jakimiś opowiadaniami rodem z horrorów […] Tu chodzi o przedefiniowanie małżeństwa, o to, by małżeństwem stały się „związki polimorficzne” […] Rdzeniem naszej cywilizacji jest chrześcijaństwo. Ono niezwykle klarownie podchodzi do problemu homoseksualizmu i osób homoseksualnych”- ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, TChR dla portalu Fronda.pl.Fronda.pl: W sobotę w Białymstoku odbyła się kolejna manifestacja środowisk LGBT pod hasłem „marszu równości”. O jaką „równość” może chodzić protestującym? Z kim te osoby mogą nie czuć się równe?Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, TChR: 

Hasło „równość” jest w wydaniu środowisk homoseksualnych tak samo naznaczone sensem, jak hasło „braterstwa” w wydaniu państw socjalistycznych. To oczywiście hasła propagandowe, swoiste opium dla ludu, który zbałamucony da sobie narzucić realne propozycje. W przypadku „braterstwa” państw socjalistycznych chodziło o totalne i totalitarne podporządkowanie suwerenności Sowietom, w przypadku „równości” w wydaniu środowisk homoseksualnych chodzi o totalną destrukcję porządku społecznego.  

W Polsce prawa mniejszości, w tym mniejszości seksualnych nie są naruszane ani zagrożone. Być może w tych protestach nie chodzi o „prawa” ale o jakieś „szczególne przywileje”? Czemu mają służyć te manifestacje?  

Oczywiście, nie są znane żadne naruszenia praw mniejszości w Polsce. Dlatego czasem karmi się nas jakimiś opowiadaniami rodem z horrorów o młodzieży targającej się na swoje życie z tego powodu, iż jest prześladowana z racji orientacji seksualnych. Takie przypadki znane są niektórym prezydentom miast i politykom promującym homoideologię. Na szczęście są to twory wyłącznie ich fantazji, lub- na nieszczęście- przejawy ideologii działań.    Manifestacje taka, jak w Białymstoku, w istocie nie domagają się żadnych praw. One próbują narzucić bezprawne roszczenia o określonych skutkach. Weźmy jeden przykład. Manifestanci tu i tam krzyczą o legalizację związków homoseksualnych jako małżeństw. Czy faktycznie chodzi im o zawieranie małżeństw? Przecież tu chodzi o przedefiniowanie małżeństwa. O to, by małżeństwem stały się „związki polimorficzne”. Można powiedzieć tak, że ci protestujący (może nieświadomie, ale idąc na pasku generalnych sekretarzy neolewicy) mówią i krzyczą swoimi poglądami: chcemy przedefiniować małżeństwo i rodzinę, chcemy obalić tę archaiczną, zmurszała instytucję, bo ona przeczy „wolnej miłości”, chcemy dowolności związków, ale chcemy też by, przy tej dowolności nasze homoseksualne związki były traktowane jako właśnie… instytucja! Nie, tu nikt nie walczy o prawa. Tu się walczy z prawem i porządkiem.  

Czy marsze spod znaku LGBT są wyrazem prawdziwych problemów, dylematów, nurtujących młodych ludzi? Czy są autentyczne? Czy wynikają z autentycznych potrzeb czy też mogą być inspirowane, prowokowane, reżyserowane?  

To bardzo ciekawe i ważne zagadnienie. Pozornie może to wszystko wydawać się spontaniczne, ale ta spontaniczność jest prowadzona wedle sztywnych zasad i reguł, tzw. „agendy homoseksualnej”. Nadmienię, że mówię o homoseksualistach, bo nie uznaję czegoś, co jest określane jakimś żargonem a nie pojęciem. Nie uznaję zatem „osób LGBT+”, tak jak nie uznaję „osób C2H2O5” czy „osób 11-OH-THC”. Są natomiast osoby o zaburzeniach seksualnych w pierwszym przypadku czy osoby– alkoholicy bądź osoby– narkomani (stosujący marihuanę). Tyle dygresji. Jakie są główne elementy tej agendy homoseksualnej?   Po pierwsze, należy mówić o gejach i lesbijkach tak głośno i tak często, jak to tylko możliwe. Po drugie, należy przedstawiać homoseksualistów jako ofiary, a nie agresywnych przeciwników. Dalej, dać zwolennikom homoseksualizmu poczucie słuszności racji. Następnie, sprawić, by wizerunek homoseksualistów był zawsze dobry, pozytywny. Z kolei, ukazywać przeciwników, jako odrażających, brudnych, złych. I wreszcie- pozyskiwać fundusze z korporacji. Analiza szczegółowa wydarzeń w Polsce ostatnich miesięcy przekracza ramy naszej rozmowy, ale myślę, że nie trzeba poszukiwać konkretnych ilustracji, by wskazać, że ten plan jest wdrażany.  

W maju i czerwcu tego roku doszło do szeregu parad i manifestacji, w tym manifestacji w Częstochowie i Warszawie, którym towarzyszyły profanacje symboli religijnych i ataki na rodzinę. Dlaczego środowiska, które głoszą tolerancję, tak wulgarnie odnoszą się do wartości istotnych dla tradycyjnego społeczeństwa?  

To właśnie potwierdza, że walka wytoczona przez tamtą stronę jest walką nie „o prawa”, lecz walką z cywilizacją. Jest walką o wprowadzenie bezprawia i antykultury. Rdzeniem naszej cywilizacji jest chrześcijaństwo. Ono niezwykle klarownie podchodzi też do problemu homoseksualizmu i osób homoseksualnych. Ukazując homoseksualizm jako naruszenie prawdy ludzkiej płciowości, nie odmawia godności osobom homoseksualnym. Potwierdzeniem tej godności stają się wszelkie działania wyzwolenia ze zła i wyzwolenia do dobra. Ale to właśnie te działania są nazywane jako opresyjne, wyszydzane i torpedowane.  

Dlaczego tym demonstracjom towarzyszy tak wiele niechęci i negatywnych emocji do osób, które myślą inaczej niż geje, lesbijki, biseksualiści i transwestyci?  

Bo to jest przecież ta „tolerancja inaczej”. W tym ruchu, w tej ideologii wszystko jest pod znakiem „normy inaczej”. W tym zakresie ten ruch jest bardzo konsekwentny. I zarazem wykazuje tutaj niezwykłe podobieństwo do ideologii totalitarnych. Pozwolę sobie przywołać cytat Jana Strzeleckiego: „bezbrzeżna wolność przybrała kształt bezbrzeżnej tyranii – do równości obywateli odwołali się rzecznicy totalnego wyrównania przekonań; braterstwo odsłoniło się w swej najłatwiejszej potencji, wyrażającej się w nienawiści do tych, którym odmówi się tytułu brata”. Nie, nie, Profesor nie pisał o „marszach równości”, on komentował współczesny sobie totalitaryzm.  

W miastach Europy Zachodniej tego typu przemarsze są często o wiele bardziej liczne i mają jeszcze bardziej obsceniczny, wulgarny przebieg. Czy taka zmiana kulturowa, obyczajowa czeka również Polskę?  

Nie wierzę w determinizmy. Nie godzę się na determinizmy. Wierzę w mądrość naszego narodu. Ale też wiem, że potrzebne są tutaj instytucjonalne działania. Trzeba powstrzymać inwazję tej ideologii. Zdecydowanie i bezwarunkowo.  

Dziękuję za rozmowę.

Foto: Fronda.pl

Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 24.07.2019 r.