Dr Jerzy Targalski: ACTA II. Orwell mówi nam ,,dzień dobry”

„Orwell mówi nam dzień dobry, z tym, że bez tych wszystkich tortur. Technologia i zidiocenie ludzkie powodują, że to jest niepotrzebne.”- dr Jerzy Targalski, politolog, historyk, publicysta, w wywiadzie dla portalu Fronda.pl komentuje przyjęcie dyrektywy unijnej ACTA II.

Fronda: Ile wspólnego z ochroną praw autorskich i ochroną własności intelektualnej ma dyrektywa unijna, zwana potocznie ACTA II?

Tak naprawdę nic. Natomiast podłe i haniebne działania zawsze są usprawiedliwiane szczęściem ludzkości. W tym wypadku ta dyrektywa, która jest instrumentem wprowadzenia ustroju totalitarnego została uchwalona pod pretekstem zrobienia dobrze autorom. Jednak autorom dobrze nie zrobi, ponieważ z ich interesami nie ma ona nic wspólnego. Chodzi po prostu o wprowadzenie cenzury w internecie.

Cenzury?

Są dwa instrumenty budowy ustroju totalitarnego: represje i cenzura. W naszych społeczeństwach proces zidiocenia, demoralizacji i umysłowej degeneracji postępuje tak szybko, że represje nie są już potrzebne. Wystarczy manipulowanie. Ale żeby manipulowanie społeczeństwami było skuteczne, to manipulanci muszą mieć monopol. Monopol na media, opinie, informacje, i tak dalej. I cenzura jest tu warunkiem sine qua non.

Czy to oznacza ograniczenie wolność słowa w obszarze Unii Europejskiej?

Kręgi brukselskie postanowiły wreszcie skończyć z wolnością w internecie i narzucić cenzurę. Oczywiście pod pretekstami, przy tłumaczeniu, że tu chodzi tylko o prawa autorskie czy o cytaty. Jeśli już raz ta machina reagująca na odpowiednie słowa i zestawienia słów zostanie uruchomiona, to jest tylko kwestią czasu kiedy sytuacja się zmieni i okaże się, że jest to instrument walki np. z tak zwaną homofobią. Trzeba podchodzić do tego dialektyczne.

Jak w praktyce będzie działać ta dyrektywa?

Na razie ta dyrektywa mocno ograniczy jakąkolwiek dyskusję w internecie, wyeliminuje wszystkich słabych uczestników, wzmocni wielkie koncerny, natomiast autorzy i tak dostaną kopa w siedzenie i na tym się skończy. Wszyscy będziemy ofiarami tego systemu. Jeśli pozwala się na totalitaryzm, to on nie będzie się samoograniczał.

Koncerny medialne, które zdominowały świat informacji i zagospodarowują coraz większe obszary przestrzeni medialnej nie wystarczą już do utrzymania władzy?

To jest za mało powiedziane. Koncernom medialnym chodzi o kasiorę. Natomiast to nie koncerny medialne będą tę dyrektywę stosować, tylko one będą zmuszone do tego, żeby decydentom politycznym zrobić dobrze. Koncerny medialne ze strachu, że będą na nie nakładane kary, będą filtrowały treści w internecie stosownie do zapisów punktu trzynastego, przemianowanego na punkt 14, żeby się nikt nie zorientował. Filtrowanie treści w internecie to jest początek likwidacji wolności i początek ustroju totalitarnego. Tu nie ma innego wytłumaczenia.

Kto jest głównym beneficjentem tych rozwiązań?

Głównym beneficjentem tych rozwiązań jest władza w Brukseli, czyli siły lewackie, które dążą do stworzenia nam raju na ziemi. Raj nas czeka, zatem powinniśmy być szczęśliwi.

„Rok 1984” Georga Orwella jest realizowany z 35-letnim opóźnieniem w roku 2019 roku?

Tak, Orwell mówi nam dzień dobry, z tym, że bez tych wszystkich tortur. Technologia i zidiocenie ludzkie powodują, że to jest niepotrzebne. Tylko w państwach zacofanych, typu Rosja czy Chiny nadal stosowane są represje. W Europie Zachodniej żadnych represji nie będzie trzeba. Materiał ludzki został przerobiony.

Jak powinniśmy na tę sytuację zareagować?

W normalnym społeczeństwie znów zaczęłaby się rozwijać prasa drukowana. Jednak proces zidiocenia społeczeństwa jest taki, że gdy na przykład moi studenci mieli przeczytać więcej niż dwie strony, to głowa ich bolała. Współczesny człowiek nie jest przyzwyczajony do czytania. Słuchać, oglądać, byle nie czytać.

Czy te niekorzystne dla wolności słowa trendy, lansowane przez władze w Brukseli, można odwrócić?

To zależy od wyniku najbliższych wyborów. Ta dyrektywa została przyjęta większością 38 głosów, prawda? Za głosowało 348 posłów, przeciw 274, przy 36 wstrzymujących się. Gdyby było 38 posłów głosujących przeciw, ta dyrektywa by nie przeszła. Chyba, że znów zaczęto by robić „hocki-klocki” z liczeniem. Lewica ma to do siebie, że ona nie może nie kłamać, nie może nie oszukiwać, w związku z czym mogliby tutaj kombinować. Ale nie jest to taka większość, która by przyjęła tę dyrektywę, że nie można by było sprawy odwrócić. Jednak do tego jest potrzebna wola po wyborach.

Jak panu doktorowi podoba się symetria pomiędzy działaniami polityków w Brukseli i aktywnością legislacyjną władz w Moskwie, gdzie izba wyższa Federacji Rosyjskiej uchwaliła 13 marca tego roku ustawę przewidującą kary grzywny i kary więzienia za zniesławianie władzy w internecie i rozpowszechnianie fake newsów?

Moskwa jest po prostu prymitywna. Mogłaby uchwalić ustawę o niedopuszczeniu mowy nienawiści w internecie, uruchomić odpowiednie oprogramowanie, i żadna krytyka rządu Putina w ogóle by się nie pojawiła. Tu również chodzi o ochronę władzy tylko innymi metodami. Rosja jest prymitywna, zacofana i dlatego używa metod starych, czyli kar i represji. W Unii Europejskiej nie będzie potrzeby stosowania represji, ponieważ nie dopuści się do zaistnienia niepożądanych zjawisk. Nic takiego się nie pojawi. Wrzuci pan tekst do sieci i nawet się nie pojawi na stronie.

Po marcowej ustawie przyjętej w Rosji pojawiły się głosy, że wzmożona kontrola wolności słowa i związane z nią represje są jedynymi narzędziami utrzymania władzy przez obecny establishment. Czy podobnym narzędziem dla biurokratów w Brukseli ma być tak zwana dyrektywa ACTA II?

W przypadku Unii Europejskiej chodzi nie tyle o utrzymanie władzy co o narzucenie swojego punktu widzenia i budowę nowego człowieka. Wpuści pan tekst do internetu, że się pan nie zgadza z nauką masturbacji w szkole czy w przedszkolu czteroletniego dziecka, i ten tekst w ogóle się nie ukaże. Natomiast ukaże się tekst, który będzie mówił o pedofili jako doskonałym sposobie na rozwój osobowości.

Wygląda na to, że znów mamy próby stworzenia socjalistycznego człowieka…

Tak, to jest stworzenie nowego człowieka- a nowy człowiek jest zawsze socjalistyczny- tylko nowymi metodami, bo represje są już przestarzałe i nie dają pożądanego skutku. I jeszcze jedno: tu nie chodzi o to, że ta dyrektywa zacznie działać od jutra. To jest pewien proces. Kiedy wstępowaliśmy do Unii to też nam mówiono, że nie będzie żadnej dyktatury pederastów, a teraz pederaści chodzą po szkołach i robią co chcą.

Politycy PiS twierdzą, że dużo zależy od sposobu implementowania tej dyrektywy przez polski parlament na lokalny grunt.

Każdy kraj będzie wdrażał tę dyrektywę u siebie na swój sposób. A to zależy od tego, kto będzie przy władzy i czy społeczeństwo będzie miało ochotę wywierać jakiś nacisk na władzę. Polski parlament powinien implementować tę dyrektywę tak, żeby ona była zupełnie nie do zastosowania. Żeby była po prostu świstkiem papieru.

Trzeba naciskać na polskie władze w sprawie sposobu wdrożenia dyrektywy ACTA II?

Presja zawsze ma sens! Jeśli politycy nie czują na sobie presji to się rozbisurmaniają. I nie ma znaczenia z jakiego są obozu politycznego.

Dziękujemy za rozmowę.

Foto: Fronda.pl

Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 28.03.2019 r.