Dr Jerzy Targalski: Nie ma strategii dla Polski na kolejne 5-10-15 lat
Polski rząd nie jest zainteresowany inwestycjami amerykańskimi w naszym kraju […] Polityka gospodarcza od czterech lat sprowadza się do PR-u i podwyżki podatków […] Spółki Skarbu Państwa przestały być rozkradane na masową skalę […] Nasz rząd boi się wszystkiego i wszystkich […] Nie wprowadzono reformy sądownictwa, w związku z czym państwo jest w stanie anarchii- dr Jerzy Targalski, politolog, historyk, publicysta dla portalu Fronda.pl
Fronda.pl: Jakie sukcesy naszego kraju w ostatnim roku uznałby pan doktor za najważniejsze?
dr Jerzy Targalski, politolog: Trzeba by się najpierw zastanowić czy te sukcesy w ogóle były. Nie widzę większych sukcesów oprócz polityki pogłębienia sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Mam na myśl przede wszystkim sojusz wojskowy, czyli decyzję o zwiększonej obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce. Oprócz tego żadnych innych sukcesów nie widzę.
Niektórzy twierdzą, że sprowadzeni wojsk amerykańskich do Polski to największa porażka od 1993 r. czyli od wyjazdu żołnierzy armii rosyjskich z Polski.
Tak twierdzą ci, którzy za sukces uważaliby sprowadzenie z powrotem wojsk rosyjskich, które broniłyby nas przed Stanami Zjednoczonymi i przez Żydami. W dyskusji należy jednak zachować pewną powagę. Trzeba też zwrócić uwagę, że ta zwiększona obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych jest przede wszystkim w interesie Amerykanów. Nie jest tak, że to Polska występowała w roli proszącego. To jest wspólny interes i fakt, że został on zrealizowany jest naszym wspólnym sukcesem.
W jaki sposób spowodować, żeby współpraca w obszarze wojskowym rozszerzyła się również na obszary gospodarcze? Kiedy zaczną spływać do Polski amerykańskie inwestycje?
Jak wskazują na to ostatnie wydarzenia, polski rząd nie jest zainteresowany inwestycjami amerykańskimi w naszym kraju. Kiedy do Polski przyjechał przedstawiciel lobby amerykańskiego i chciał rozmawiać z kancelarią premiera w sprawie możliwości przeniesienia części fabryk elektronicznych z Chin do Polski, to kancelaria premiera nie raczyła nawet na prośbę o spotkanie odpowiedzieć. Z tego by wynikało, że rząd nie jest zainteresowany przeniesieniem fabryk amerykańskich z Chin do Polski, albo jest całkowicie niezdolna do działania w wyniku infiltracji niemieckiej lub obsadzania wszystkich stanowisk znajomymi królika.
To bardzo brutalna ocena. Oznaczałoby to, że polski rząd nie chce zacieśniać współpracy z Amerykanami.
Jeżeli szukalibyśmy innych powodów to wymyka się to racjonalnej ocenie. Fakt pozostaje faktem, że polityka gospodarcza od czterech lat sprowadza się w dużej mierze do PR-u i podwyżki podatków, i nic poza tym. Te ulgi, które zostały wprowadzone mają charakter w dużej mierze PR-owski. Gdzie jest milion samochodów elektrycznych? Strategia rządu miała polegać na tym, że budujemy samochody elektryczne i w ten sposób dokonujemy skoku technologicznego. To miał być przykład innowacyjności. I cała innowacyjność jest tam, gdzie milion samochodów elektrycznych. Jeśli zostanie coś w Polsce zbudowane, to będzie to jakaś fabryka niemiecka, która będzie produkowała podzespoły do niemieckich samochodów elektrycznych. I tak to wszystko się kończy.
Turcja właśnie wyprodukowała własnymi siłami samochód elektryczny, i będzie produkowała ich nie milion ale 174.00 sztuk rocznie. Czyli Turcja potrafi a my ograniczyliśmy się do PR-u, bo nie zrobiliśmy nic w tej dziedzinie oprócz wydania kolosalnych pieniędzy.
Trzeba jednak zauważyć, że spółki Skarbu Państwa mają się bardzo dobrze.
To prawda, ponieważ w znacznym stopniu zostało ograniczone złodziejstwo. Spółki Skarbu Państwa przestały być rozkradane na masową skalę. Jednak tu chodzi o inwestycję i innowacyjność. Jeżeli Polska w dalszym ciągu będzie produkowała podzespoły do niemieckich produktów, to nigdy się z tej zależności ekonomicznej od Niemców nie wydobędziemy.
Musimy mieć własne technologie, własne produkty, które będą konkurencyjne na rynku światowym. W tej dziedzinie nie zrobiono nic poza bufonadą. Co jakiś czas zespół PR-owski wymyśla jakąś ideę która ma zyskać popularność wśród społeczeństwa, ale za tym nie idą żadne działania, więc po kilku miesiącach trzeba wymyślić coś nowego. Dla PR-owców ostatnie cztery lata były okresem idealnym.
Jednak złodziejstwo ograniczono.
Ograniczenie masowego, podkreślam, masowego rozkradania spółek Skarbu Państwa i masowego rozkradania budżetu to są tak zwane rezerwy proste. PiS wykorzystało te rezerwy. Teraz niestety trzeba przejść do następnego etapu. Ogłaszanie takiej obniżki podatku, z której nikt nie będzie mógł skorzystać, albo skorzysta 1000 osób, to nie jest żadna reforma gospodarki.
Być może dobrym rozwiązaniem jest stworzenie nowego ministerstwa aktywów państwowych, które skoordynuje funkcjonowanie spółek Skarbu Państwa, poprawi ich efektywność i będzie kołem zamachowym naszej gospodarki?
Tworzenie nowych ministerstw nigdy nie jest kołem zamachowym rozwoju gospodarczego, a co najwyżej kołem zamachowym zwiększenia liczby etatów dla funkcjonariuszy partyjnych.
Ja nie mam nic przeciwko transferom socjalnym. Chodzi o to, żeby nie było w Polsce ludzi żyjących w biedzie i nędzy. Ale transfery socjalne mogą być dokonywane pod warunkiem uruchamiania ukrytych zasobów gospodarczych. Jeżeli nie reformuje się gospodarki, tylko zastępuje się to PR-em, a jednocześnie dokonuje się transferów socjalnych, to nie ma innego wyjścia jak podwyżka podatków i zwiększenie presji podatkowej. A to powoduje duszenie gospodarki, czyli brak pieniędzy w budżecie i likwidację miejsc pracy. Jest to ślepa uliczka.
Jestem ciekaw ilu przedsiębiorców skorzystało w rzeczywistości na tych rozmaitych, powierzchownych reformach gospodarczych. O tym kto korzysta z ulg decyduje urząd skarbowy, a on już wie, jak to zrobić, żeby liczbę korzystających ograniczyć. Jakie są faktyczne skutki reform, które zmniejszały podatki ale w taki sposób, że prawie nikt nie może z nich skorzystać w praktyce. A jak skorzysta, to przyjdzie urząd skarbowy i udowodni mu, że skorzystał bezprawnie i ukarze go odpowiednimi domiarami.
Byłem przekonany, że nasza rozmowa będzie dotyczyć głównie kwestii politycznych a nie gospodarczych. Dlaczego Polska nie ma planu strategicznego na najbliższe 5, 10, 15 lat?
Za każdym razem wynajduje się kogoś, kto ma dostęp do ucha Prezesa, ostatnio było to profesor Paruch, i to co naukowiec zamknięty w wierzy z kości słoniowej wymyśli, to się realizuje. A potem są konsekwencje w postaci politycznej, czy to utraty Senatu, czy utraty twardego elektoratu, itd. Nie ma takiej strategii, bo nikt nad taką strategią nie pracuje, dlatego że wszyscy są zajęci wyłącznie przeżyciem do następnego tygodnia. Cała polityka skoncentrowana jest na tym, żeby bez strat dojść do następnego tygodnia, i wymyśla się coś, co będzie aktualne na tydzień.
Analiza polityczna jest oparta na analizie gospodarczej – to ma swoje konsekwencje.
Z wypowiedzi pana redaktora wynika, że mamy obecnie do czynienia z wersją „ciepłej wody w kranie plus” z pewnymi modyfikacjami, czyli PR plus sprawy bieżące.
Plus transfery socjalne, które ja doceniam i nie neguję ich znaczenia. Jednak transfery bez twardej postawy w postaci reformy gospodarczej, która rzeczywiście wyzwoliłaby energię społeczną, są po prostu samobójcze. Rząd nie może opodatkować wielkich koncernów, bo zaraz będą interweniować państwa, w których te koncerny mają siedzibę, a nasz rząd boi się wszystkiego i wszystkich z zagranicy, więc może opodatkowywać tylko mały i średni biznes, a więc polski biznes. Polski biznes jest męczony, nie tylko podatkami, ale tymi wszystkimi zawiłymi ustawami, a instrumentem niszczenia biznesu są urzędy skarbowe. Do tego dochodzi cały system sądowy – jeżeli nie będzie uczciwych sądów, to gospodarka będzie miała cały czas związane ręce.
Gdzie zatem są rezerwy? Proszę zaproponować 5 punktowy plan dla Polski na 2020 rok.
Nie ma żadnego planu, bo żaden plan nie będzie realizowany. Będzie tylko doczłapanie się do wyborów prezydenckich a potem doczłapywanie się do wyborów parlamentarnych. Sprawa ustaw sądowych jest tu klasycznym przykładem. Nie wprowadzono reformy sądownictwa, w związku z czym państwo jest w stanie anarchii w tej chwili.
Nowa ustawa, na żądanie jednego z koalicjantów, czyli partii Gowina, rezygnuje z suwerenności Polski, ponieważ zawiera klauzulę, że sędziowie nie będą karani, jeśli nie będą stosowali prawa polskiego zgodnego z polską Konstytucją. Sędzia nie musi stosować prawa polskiego, uchwalonego przez Sejm wybrany w wolnych wyborach. To znaczy, że suweren, czyli obywatele nie mają nic do powiedzenia. To jest najlepszy dowód na dysfunkcjonalność tego całego systemu.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 07.01.2020 r.