Prof. Grzegorz Górski: Kto rozpętał ,,rosyjską burzę” wokół Trumpa?

„Im bardziej ktoś tkwi po uszy w jakichś szemranych interesach z Rosjanami […] tym głośniej krzyczy o powiązaniach konserwatystów. To taki wspólny mianownik wszystkich lewaków czy pseudoliberałów”- mówi w wywiadzie dla portalu Fronda.pl prof. Grzegorz Górski, historyk, amerykanista, rektor Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu.

Fronda: Po dwóch latach zakończone zostało śledztwo w sprawie rzekomego wpływu Rosji na wynik wyborów w USA z 2016 r. Były dyrektor FBI Robert Muller, mianowany na stanowisko prokuratora specjalnego, przekazał Departamentowi Sprawiedliwości USA raport końcowy dot. Russiagate. Czego dotyczyło to śledztwo?

Prof. Grzegorz Górski: Celem śledztwa było wykazanie, że zarówno D. Trump jak i jego otoczenie w okresie kampanii wyborczej w 2016 roku, w sposób świadomy współuczestniczyli w  rosyjskich działaniach ukierunkowanych na uzyskanie wpływu na przebieg kampanii wyborczej, a w konsekwencji na wynik tych wyborów. Po drugie zaś miało służyć wykazaniu, że zarówno D. Trump jak i jego bliscy współpracownicy już po wyborach, podejmowali działania których celem było wprowadzenie w błąd wymiaru sprawiedliwości.

Oba te przestępstwa- mówiąc w skrócie zdrada oraz konspiracja przeciwko państwu – to najcięższe typy naruszeń prawa, jak również interesu narodowego USA.

Kto rozpętał tę burzę i po co?

Aby rzecz ująć prościej, nie mogący się pogodzić z porażką Clinton establishment amerykański związany z Partią Demokratyczną (ale też część środowisk republikańskich, vide postawa rodziny Bushów) uznał, iż należy za wszelką cenę pozbawić D. Trumpa prezydentury, przy pomocy impeachmentu. W celu zrealizowania tego zadania stworzono następującą historię: oto pod rządami „najwybitniejszego w dziejach” prezydenta Obamy – przypomnijmy demokraty, mimo wspaniałej pracy najwybitniejszego kontrwywiadu na świecie czyli FBI, rosyjscy trolle wdarli się nie wiadomo kiedy i jak na serwery Partii Demokratycznej. Przy okazji, buszowali po prywatnych serwerach H. Clinton, gdzie ta przez całe lata, naruszając restrykcyjne amerykańskie prawo, przechowywała najbardziej sekretne tajemnice Stanów Zjednoczonych, które posiadła jako sekretarz stanu. Zupełnie przypadkiem owa superagencja FBI dowiedziała się o tym z gazet, po czym rozpoczęła intensywne działania wyjaśniające, w efekcie których Ameryka dowiedziała się, że właściwie nic takiego wielkiego się nie stało. Poza tym, że poprzez Wikileaks wiedzę o tym posiadł sztab Trumpa i – co oczywiste – dla wykazania upadku powagi państwa amerykańskiego pod rządami Obamy i Clintonów, ujawnił te kwestie.

„Fakty medialne” były jedyną podstawą działań FBI w sprawie Russiagate?

To na kanwie tego stworzony został mit o współpracy Trumpa z Rosjanami. Dzisiaj, kiedy usunięto już z agencji jej skompromitowanego szefa Comeya i jego zastępcę, prowadzącego w istocie kryminalną działalność McCabe’a pojawia się coraz więcej informacji, że to właśnie ci ludzie byli centrum zakrojonej na szeroką skalę konspiracji, której celem stało się wyeliminowanie Trumpa. To oni inspirowali swoich dziennikarzy we wiodących amerykańskich mediach, którzy epatowali amerykańską opinię publiczną niewyobrażalną ilością kłamstw przez ostatnie dwa lata. Co więcej, to oni tak skutecznie zainfekowali przywódców Demokratów w Kongresie, że ci przez dwa lata biegali jak oszalali rozważając jedynie to, na ile lat i jak szybko uda im się zamknąć Trumpa do więzienia.

To powodowało, iż śledztwo Mullera, zresztą człowieka FBI, było prowadzone z niewyobrażalną jak na standardy amerykańskie brutalnością. Jego ludzie dopuszczali się metod nieznanych dotąd w historii amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Mimo tego efekt końcowy okazał się porażający. Żadna antytrumpowska teza nie znalazła najmniejszego potwierdzenia, nikt z jego otoczenia nie został oskarżony o żadne, przypisywane im jako pewnik, działania.
Jednym słowem, wyrzucone w błoto ponad 30 mln. dolarów. Cytując Greka Zorbę – „jaka piękna katastrofa”.

Dlaczego w atakach na Donalda Trumpa pojawił się akurat wątek rosyjski? Dlaczego niektórym środowiskom tak łatwo jest grać kartą Putina, gdy chcą się uderzyć w konserwatystów?

To taki wspólny mianownik wszystkich lewaków czy pseudoliberałów. Im bardziej ktoś tkwi po uszy w jakichś szemranych interesach z Rosjanami, bądź mając coś do powiedzenia w polityce, szedł z nimi ręka w rękę, tym głośniej krzyczy o powiązaniach konserwatystów. Przyjrzyjmy się temu:

– H. Clinton była autorką tzw. resetu w stosunkach z Rosją i ta jej polityka wyrządziła niepojęte wręcz szkody i Ameryce i jej sojusznikom – to ona ostrzegała przed rzekomą prorosyjskością Trumpa,
– B. Obama przed swoją drugą kampanią wyborczą błagał Miedwiediewa i Putina, by pomogli mu te wybory wygrać, a potem zrobią wspólnie dobre interesy,
– G. Verhofstadt pławił się w pieniądzach Gazpromu, a dzisiaj imputuje to kłamliwie innym,
– D. Tusk spiskował z Putinem na molo w Sopocie, sprzedał mu polskie prawa do prowadzenia śledztwa smoleńskiego, czy wreszcie sam bredził o polskim resecie z Moskwą, a dziś zarzuca innym zbliżanie się do Rosji,
– R. Sikorski chciał nawet wprowadzać Rosję do NATO i po knajacku kumplował się Ławrowem, a dzisiaj śmie bajdurzyć o budowaniu w Polsce modelu Putinowskiego.

To klasyczny przykład prymitywnej operacji na poziomie „łapaj złodzieja” wykrzykiwanego przez tegoż złodzieja.

Jednak w przypadku amerykańskim jestem absolutnie przekonany o tym, że owym prawdziwym złodziejem, chcącym za wszelką cenę odwrócić od siebie uwagę, była właśnie kierowana przez ludzi Obamy FBI. Ci ludzie zdemolowali amerykańskie bezpieczeństwo narodowe, wystawili Amerykę nie tylko na penetrację Rosji, ale – zwłaszcza – Chin. Ponieważ sam Obama był na tyle ograniczony, że spraw tych po prostu nie pojmował, podobnie było z Clinton, więc kiedy pojawiła się perspektywa że władzę przejmą Trump i jego ludzie, to wpadli w panikę. Za wszelką cenę chcieli to niebezpieczeństwo najpierw wykluczyć, a później już choćby tylko odwlec w czasie. Po to by mieć możliwość aby jak najdłużej zacierać ślady swojej kompromitacji. Teraz zabawa się skończyła i już zaczyna się wyciąganie prawdziwych problemów, do jakich oni doprowadzili.

Niemcy forsują realizowaną wspólnie z Rosją budowę gazociągu Nord Stream II. We Francji od wielu miesięcy trwają zamieszki uliczne, przypominające sceny rodem z państw totalitarnych, gdzie policja brutalnie rozprawia się z protestującymi „żółtymi kamizelkami”. Dlaczego, wbrew faktom, to partie i środowiska prawicowe oskarża się o putinowski model sprawowania władzy?

Wypada powtórzyć to co powiedziałem wyżej. Odwracanie uwagi od siebie. Wystarczy przypomnieć jak Macron podejmował Putina w Paryżu i jak dawał się ogrywać jak dziecko podczas wizyty w Rosji. Putin rozgrywał go jak dzieciaka, mamił jakimiś specjalnymi przywilejami dla francuskich inwestycji, a ten chłonął to jak gąbka. I jakoś nie przeszkadzało mu ani to się stało z Krymem czy Donbasem. Dzisiaj widać, że ten „szczery demokrata” jakim jest Putin, ma wiele do nauczenia się od Macrona w dziedzinie rozwiązywania problemów społecznych. Już widzę, kiedy zaczną się demonstracje w Moskwie, jak ten wysoce wiarygodny przywódca francuski będzie protestował, gdy Putin będzie prowadził taki dialog, jak to widzimy obecnie na ulicach Paryża. Kompletny cyrk.

O niemieckiej hipokryzji i cynizmie nie ma nawet co mówić. Tu można tylko wspomnieć o jakiejś niewyobrażalnej wprost bezczelności, gdy ktoś taki jak M. Weber, żyrujący wszystkie prorosyjskie inicjatywy swojego rządu, prawi komunały o zbliżaniu się rządu polskiego do Moskwy. Ci ludzie postradali rozum. Nie są w stanie kontrolować elementarnej  spójności swoich czynów i słów.

Czy podobne mechanizmy budowania fałszywych oskarżeń na podstawie „faktów medialnych” i fake newsów wykorzystywany jest również przez opozycję w Polsce do ataków na rząd?

Kiedy słucham dzisiaj polityków opozycji, tego jakiego rodzaju rzucają oskarżenia, kiedy na wyścigi deklarują kiedy, kogo i na ile wkrótce wsadzą do więzienia, to jakbym oglądał to, co przez ostatnie dwa lata wygadywali ich ideowi pobratymcy z USA. Tamci od kilku dni chowają się po kątach byle nie wchodzić nawet w tła kamer telewizyjnych. Jeszcze nie doszli do siebie po ciężkim szoku, jakim stał się „raport Mullera”. Zalecałbym tym ludziom, aby uważnie przyjrzeli się tej sytuacji i aby szybko wyciągnęli wnioski. Warto to zrobić zawczasu, aby za chwilę nie ćwiczyć tych samych zachowań.

Dziękuję za rozmowę.

Foto: Fronda.pl

Wywiad ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 28.03.2019 r.

Dodaj komentarz